Powoli kończy się luty. Dobrze, że tegoroczna zima jest taka łagodna. Będzie mniejszy rachunek za gaz. Staramy się nie przegrzewać mieszkania, żeby później nie było zdziwienia na widok faktury. Zastanawiamy się ile tak naprawdę kosztuje ogrzewanie gazem, bo to nasz pierwszy sezon zimowy. Kiedyś było bardzo drogie, teraz wszędzie takie montują, no może z wyjątkiem centrów dużych miast, więc chyba da się z tym żyć. Mieszkanie jest jeszcze „świeże”, musimy ogrzewać, żeby dosuszyć ściany. Co dziwne, wszelkie kwiaty jakie kupiliśmy, zwiędły (mam na myśli te doniczkowe). I to nie na skutek złego podlewania czy braku światła. Rozmawialiśmy z sąsiadami i znajomymi, którzy kupili mieszkania w innych miejscach, ponoć to norma. Ciekawe co takiego wydzielają ściany czy farby, że kwiaty nie są w stanie tego przeżyć. Mam nadzieję, że nam to nie szkodzi.

Nadal kontynuuję plan odkładania na wakacje. Oczywiście moja Dama nic o nim nie wie, bo pewnie by się nie udało. Ostatnio wyszło, że wiele rzeczy nam się nie mieści i pojawiła się konieczność nowego zakupu pt. szafa do przedpokoju. Ja rozumiem, że jest potrzebna, ale potrzebujemy wielu rzeczy i nie wszystko da się sfinalizować od razu. Może dla świętego spokoju przejrzę po pracy jakieś przyzwoite, acz tanie meble, które poprawią atmosferę w domu. Co do wakacji, to zastanawiam się nad urlopem w czerwcu albo we wrześniu. Wiem, że to odległa przyszłość, ale takie są zasady planowania u nas w firmie. U niej zresztą też, więc najważniejsze, żeby się jakoś zgrać. W zeszłym roku było z tym ciężko. Oby w tym poszło łatwiej.

Wczoraj zauważyłem, że jakiś idiota porysował mi samochód… Nie chcę być mściwy, ale mam nadzieję, że jego kiedyś to też spotka.