Na pizzy

Kiedyś lubiłem pichcić. Teraz od czasu do czasu, zwłaszcza przed imprezą też coś tam zrobię. Tym bardziej dziwię się sam sobie, że od tygodnia (czyli od czasu, gdy moja Dama pojechała do rodziny) funkcjonuję na pizzy. Nawet pierogów mi się nie chce przygrzewać. Co jeszcze dziwniejsze, mój organizm (który zwykle woli nieco zdrowsze żarcie) nadal toleruje tę dietę… Całe szczęście, że Dama jutro wraca, bo jakby wyjechała na dłużej, to po powrocie mogłaby mieć poważne zastrzeżenia co do mojego wyglądu… A przywiązuje do tego sporą wagę… 

Za to bez zastrzeżeń mogę oglądać mecze z piwkiem w ręku i workiem chipsów. No i z kumplami, którzy oczywiście nie straciliby takiej okazji na męskie spotkania 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *