Ponieważ nasze tegoroczne urlopy udały się tylko dzięki temu, że przez niemal rok udało mi się oszczędzić kasę na wyjazd, w tym roku też oszczędzam, już od października. Nie są to jakieś wielkie kwoty, bo nie ma za bardzo z czego odkładać, kiedy ciągle coś trzeba do domu dokupować, ale ziarnko do ziarnka i… znowu będziemy mogli wyjechać. Niestety inaczej by się nie dało. Nie zarabiamy na tyle dużo, żeby z wynagrodzeń z jednego miesiąca sfinansować wojaże. Moja Dama podbudowana moją konsekwencją i jej skutkami też obiecała oszczędzać, żeby nasz wyjazd był dłuższy i „bardziej wypasiony”. Ostatecznie więcej tych „ziarnek” będzie. Odłożyła w październiku i listopadzie. A w weekend wybrała się na spacer do galerii z koleżanką i wróciła z nowym płaszczykiem. No i tyle jej oszczędzania było 🙂 Teraz deklaruje, że od grudnia to już na pewno będzie odkładać. W ten grudzień to szczerze powiedziawszy nie wierzę, bo przed świętami to i mi nie wychodzi. A co będzie od stycznia to się jeszcze zobaczy. Generalnie, niestety moja Dama do oszczędnych nie należy. Nie jest na szczęście jakoś wyjątkowo rozrzutna, ale… cieszę się, że mamy osobne konta.
A tymczasem na świecie, a przynajmniej w naszej części świata, gości jesień. Pogoda jak to pogoda, raz lepsza raz gorsza, ale niestety wraz z jesienią powróciły korki. Nie wiem jak to jest, może wielu rowerzystów się przesiadło do aut, a może to studenci robią taki tłok. Do tego na mojej drodze do pracy remontują w kilku miejscach drogi. No może nie remontują, tylko poprawiają i na wlocie montują progi zwalniające, taśmy, paski czy jakoś tak. Nie wiem jak to się nazywa. Takie czerwone „poprzeczki”. Kiedyś były tam też szybkościomierze z identyfikacją numeru i zapewne też z „aparatem fotograficznym”, ale pewnego dnia zostały zdjęte… Nie wiem czy coś się zepsuło, czy za drogie w utrzymaniu było, czy ukradli…
Ostatnio śmiać mi się chciało z reklamy, którą słyszałem w radio, przygotowanej przez któreś z ministerstw i współfinansowanej ze środków unijnych. Jeśli przekręcę to sorry, ale sprawa dotyczyła dobrej atmosfery i podwożenia kolegów do szkoły. Z pewnością jest to sposób na korki, podwożenie jest zalecane nie tylko w całej Europie, ale i w wielu częściach świata. Dodatkowo jest to świetny sposób ochrony środowiska – po co jechać po jednej osobie czterema samochodami, jak można jednym samochodem w 4 osoby? Ale co na to minister finansów? Czy zaraz nie będzie o opodatkowaniu kasy w przypadku zrzuty na paliwo, albo o opodatkowaniu nieodpłatnych świadczeniach, jeśli podwózka jest za darmo? Bo ekologia ekologią, ale z budżetem należałoby się rozliczyć nawet z ubrania nieswojemu dziecku czapki – bo przecież jakaś to usługa jest na rzecz obcej rodziny… Ech, te nasze przepisy. Nieżyciowe kompletnie.