Poprzednim razem pisałem, że przyszedł mróz 🙂 No cóż, było to dość dawno temu i mam nadzieję, że nie szybko będę mógł napisać, że wpis jest nadal aktualny. Tym razem przyszło ochłodzenie po upałach, ale nie jest to coś niemiłego, wręcz przeciwnie. Zrobiło się piękne lato z akceptowalnymi temperaturami. Może zahamuje to choć trochę jesień, bo krajobraz coraz bardziej przypomina tę porę roku. W sobotę musiałem u mamy zgrabić liście opadłe z drzew i doprawdy nie było ich mało…
Urlopy minęły. Następne dłuższe wolne mamy zaplanowane dopiero na grudzień. Akumulatory co prawda naładowane, ale mam nadzieję, że uda się je jeszcze trochę podładować w weekendy. Oczywiście wtedy, gdy nie będzie standardu: ładna pogoda w pracującym tygodniu i deszcz w weekendy. Z rozpędu po aktywnej wiośnie i lecie, kiedy to udawało nam się dość często wyskakiwać na „wyprawy”, planujemy kolejne. W najbliższy weekend chcemy się wypuścić w Góry Izerskie…
Poza tym wszystko bez zmian, co jest z jednej strony dobrą wiadomością, a z drugiej… taką sobie. Bo coś tam od czasu do czasu lubię zmienić i jakieś plany zrealizować…